sobota, 29 marca 2014

Rachu ,ciachu i po surchu....;)

Moi Drodzy..!...uprzejmie zawiadamiam że mam się dobrze,służba zdrowia rownież nie straciła żadnego członka,okna całe,nie musiałam gryźć ani wyskakiwać żadną oszkloną dziurą.Chociaż był taki maoment,kiedy Pani doktor wbiła mi igłę w nadgarstek i świdrowała nią w celu znieczulenia ,moje szczęki poddane były testowi wytrzymałości . Uścisk pewnie miały większy niż szczęki aligatora. Że też moje uzębienie to wytrzymało...;)
Później  było już z górki.Niby czułam ,a nie czułam. Rachu,ciachu i po strachu.
Dobrze że już wiem jak i co,przy drugiej ręce nie będzie takiego stresu.
Teraz czekam aż się zagoi i będę mogła złapać za igłę.
Mam nadzieję że filc nie czuje takiego świdrowania jak ja przy znieczuleniu....;)
Życzę Wam udanego weekendu,cudownej wiosennej aury i uśmiechu,bo bez niego ani rusz....:-D





1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę, że wszystko poszło tak gładko :). Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń