piątek, 23 stycznia 2015

Filcowe kukuryku + słodycz na talerzyku ...:)

Dzieńdobry w piątek.

Baranek już był,zajączek też ,czas więc na kurki,bez których ciężko sobie wyobrazić Wielkanoc.
Chociaż dla mnie kurki mogą być na codzień,bo bardzo lubię te stworzenia. Przecież to dzięki nim poznałam co to kogiel-mogiel,ulubiony deser z dzieciństwa...;)
W naturze są piękne,kolorowe,pierzaste,a we wczesnym dzieciństwie cudownie puchate. Moja kochana Babunia miała kurczaczki,do końca życia nie zapomnę ile było radości. Ale żeby nie było za
przyjemnie ,wśród tych miłych i łagodnych stworzeń był on,dumny,piejący dyktator,który rządził podwórkiem  Kogut. Ile to razy wskakiwał mi na plecy i ujeżdżał ,niczym kowboj swojego rumaka. Tego też nie zapomnę.
Tak więc kurki są,koguta nie ma i chyba tak zostanie...:)
 Czas na słodycze tzn. nigdy nie jest na nie dobry czas (w moim przypadku) bo wchodzą w boczki i za nic nie chcą wyjść. Ale co mi w życiu zostało, odmawiam sobie podróży w ciepłe kraje,odmawiam kupna jachtu,najnowszego mercedesa,to drożdżowki chyba nie muszę.
Zapraszam na bułeczkę z kurką w tle...:)
Życzę Wam dużo ciepła i słoneczka.....wiosno..!!!....gdzie jesteś...?

Ko ko ko ko wiosna spoko...!

:)


Kawałek ciacha i buzia się haha...:)




2 komentarze: