środa, 18 grudnia 2013

Jak trwoga....to do pieroga.

Witajcie.
Dzisiaj mam dzień wolny w pracy,tej zawodowej,bo tej fizycznej  było dużo.
Moim dzisiejszym celem były wigilijne pierogi .....;) i udało się..!!!
Dzieki mojemu mężowi,który dzielnie walczył z ciastem. Zagniatał,przekładał,miażdżył,miętosił i wyrabiał. Udało się. Lepieniem zajęłam się sama ,bo nie można  przegrzać pomocnika ,może sie jeszcze przydać...:) Wyszło  coś około 110 sztuk .Jutro druga tura,tym razem z mięsem. Jako zagniatacza wykorzystam syna,niech się wykaże.
Musze te wszystkie pyszności upchnąć w zamrażarce a to nie jest prosta sprawa,oj nie jest.

Teraz czas zrobić listę zakupów. Marchew,masło,majonez....itd.
A po co się robi listę....?
Po to, by ją zapomnieć zabrać do sklepu. To u mnie normalka....;)

Życzę Wam dużo zabawy przy przygotowaniach do Świąt,nie stresujące się i pamiętajcie, że zbłąkany wędrowiec będzie szczęśliwy nawet przy kawałku suchego chleba.Ważne aby go przyjąć z otwartym sercem.


Farsz kapustno-grzybowy

Surowe pierogi.

Bul-bul

Gotowe...;)

4 komentarze:

  1. Piękne te pierogi i z taką falbanką, jak babcia Władzia robiła :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję...!!!...wszystkie babcie Władzie to są (były) cudowne kobiety....;)

      Usuń
  2. Ja też mialam problem z upchnięciem swoich pierogów do zamrażalnika. Ale wigilia juz nie długo więc... damy radę ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betty....po Świętach w zamrażalnikach będziemy miały tylko lód i przeciąg.....;)

      Usuń